W powszechnym rozumowaniu średniowiecze jawi się jako epoka ciemna, pozbawiona zdobyczy nauki, kojarząca się raczej z plebsem, który palił na stosie wszystko, co wydawało się naukowe, czy „magiczne”. Nic bardziej mylnego!
Z pomocą ku obalaniu tego mitu przychodzi Fryderyk II. Był jednym z najlepiej wykształconych ludzi swej epoki - przetłumaczył i zebrał dzieła samego Arystotelesa! Fryderyk interesował się różnymi dziedzinami nauki do tego stopnia, że postanowił przeprowadzić pewne doświadczenie, które później zostanie nazwane Zakazanym Eksperymentem, a że cesarzowi się nie odmawia, miał praktycznie wolną rękę.
Władca chciał w końcu rozstrzygnąć kwestię tego, jakim językiem posługiwano się w Edenie. Logika była słuszna – Adam i Ewa nie mogli przecież nauczyć się języka od swoich rodziców. W tym celu zabrał kilka nowo narodzonych dzieci i zrobił coś... nie do końca normalnego. Nakazał wychować je w całkowitej izolacji od języka. Opiekunkom nie wolno było pod żadnym pozorem rozmawiać, odzywać się ani wydawać jakichkolwiek dźwięków przy obecności dzieci.
Fryderyk wierzył że w ten sposób zaczną one przemawiać w pierwotnym języku. Zakładano, że będzie to łacina, hebrajski, arabski, greka, lub język rodziców dzieci, język bowiem, wedle ówczesnej hipotezy, mógł być przekazywany poprzez geny.
Wynik tego eksperymentu z dzisiejszego punktu widzenia był do przewidzenia. Nie przebiegł pomyślnie ani dla cesarza, ani dla dzieci. Te bowiem miały być pokrzywdzone już do końca swoich dni. W ciągu długich lat wykształciły swój własny język, złożony z systemu klaśnięć, chrząknięć, grymasów i min.
Zobacz także: Polak, który posiadał kamień filozoficzny
Podobny eksperyment przeprowadził islamski władca ludu północnych Indii - Mogołów, Akbar I. Ten doszedł do podobnego wniosku co Fryderyk. Sytuacja nie jest jednak taka prosta – Jakub IV, król Szkocji twierdził, że zrobił taki sam eksperyment i że jego badani mówili płynnym hebrajskim.
Sadyzmu okres główny
Lecz to nie koniec wyczynów Fryderyka. Jak tylko się dowiedział, że dzieci jednak nie mówią, zakasał rękawy i poszedł walczyć o swój przyszły splendor. Co wam przychodzi na myśl, kiedy myślicie o beczce? Z pewnością nie to samo, co naszemu bohaterowi. Ten bowiem postawił włożyć do niej skazańca, a rzeczoną beczkę szczelnie obić dodatkową warstwą desek tak, aby nie było tam najmniejszej szczeliny. Potem kazał wyjąć z niej korek blokujący dopływ powietrza i zabić skazańca. A potem czekał. Czekał. A gdy nic się nie stało, machnął ręką i westchnął z powątpiewaniem. Kolejny nieudany eksperyment. Fryderyk II bowiem chciał się przekonać, czy przez otwór w beczce widać będzie... ulatującą duszę zabitego skazańca.Moglibyśmy jeszcze złożyć te eksperymenty na karb zwykłej ludzkiej ciekawości - jednak ten, o którym zaraz przeczytacie, skreśla go w przedbiegach. Fryderyk miał szerokie zainteresowania - od tego, co dziś zwiemy lingwistyką, ornitologią, metafizyką a nawet... trawieniem. Pewnego dnia postanowił nakarmić dwóch poddanych tym samym jedzeniem. Jednego wysłał na polowanie, a drugiemu kazał pójść spać. Gdy pierwszy wrócił, kazał obydwu rozpruć brzuchy i wypatroszyć, by sprawdzić, który z nich szybciej i sprawniej przetrawił swoją potrawę. A wszystko to w imię... no właśnie, czego?
Więcej o szalonych naukowcach już w #10 numerze Coś na Progu!
Gdybym miała poddanych i dużo wolnego czasu, też prędzej czy później chciałabym obie te rzeczy wykorzystać w celu rozwiania pewnych własnych wątpliwości dotyczących sposobu, w jaki funkcjonuje wszechrzecz.
OdpowiedzUsuń